19. Rzęs melodia drżąca porankiem, opuszek dotyku muśnięciem policzków.
14:03Po zawodach na majestatycznej Holmenkollbakken, które odbyły się dwa dni przed urodzinami Daniela zaprosiłam jego rodzinę na kolację. Pomimo mojego kilkumiesięcznego związku z chłopakiem, z powodu nieobecności nie miałam okazji lepiej poznać jego rodziny. Kiedy któregoś wieczoru kończyłam kolejny projekt zadzwonił do mnie Daniel i oznajmił mi, że dostali kilka dni wolnego pomiędzy kolejnymi zawodami. Omal się wtedy nie popłakałam. Bardzo długo rozmawialiśmy tego wieczoru, choć oboje stronimy od długich telefonicznych konwersacji. Tęskniłam za nim jak cholera, choć sama przed sobą udawałam że to nieprawda i zabijałam to uczucie kolejną porcją obowiązków. W weekendy zazwyczaj malowałam nowe obrazy, wypijając przy tym kolejne kubki kawy. Wsłuchując się w muzykę rozbrzmiewająca w tle, nakładałam na płótna nieregularne plamy farby. Wróciłam do porannego biegania, który przez krótki okres w moim życiu wypadł z codziennej rutyny. Wieczorami wychodziłam "na miasto" z Ajdą lub z nią i jej znajomymi. Wspólny czas spędzaliśmy w knajpach oraz aktywnie na świeżym powietrzu. Nie przepuściliśmy żadnych zawodów, które odbyły się w Oslo. Poza granicami tego miasta nie było mi dane pojawić się na konkursach, ze względu na niemożność uzyskania przeze mnie urlopu na wyjazd.
Po skończonym konkursie na Holmenkollbakken, razem z najbliższą rodziną Daniela przybyliśmy do mojego mieszkania. Ponieważ nie było ono duże, stół zazwyczaj stojący przy oknie przestawiłam na środek salonu. Nakryłam go białą zastawą (oczywiście z Ikea) oraz ozdobiłam żółtymi akcentami, tak aby pasowały do krzeseł z poduszkami w tym samym kolorze. Wszystko to zwieńczyłam bukietem kwiatów. Rodzeństwo przez dłuższy czas analizowało mieszkanie, kiedy mama Daniela Trude zasiadła na kanapie tuląc swojego syna. Nawiązali rozmowę, a ja nie chcąc im przeszkadzać zajęłam się przygotowywaniem w pół gotowych dań, które wcześniej wykonałam. Z pomocą przyszła mi Ida, która urodą nie odbiegła od najpiękniejszych Norweżek. Z Uśmiechem nie schodzącym z ust zaczęła opowiadać mi o podróżach, które przebyła wraz ze swoim chłopakiem. Tłumaczyła mi że na miesiąc przyjechała do domu, aby w tym okresie wspierać brata na ziemi ojczystej. Dzięki jej otwartości nie czułam się jak przy większości norweskiej ludności czyli po porostu skrepowana. Po niedługim czasie do naszej konwersacji przyłączył się Jens, podczas gdy Hakon młodszy brat Daniela dołączył do mamy. Po upływie niecałych 15 minut wspólnie zasiedliśmy przy stole. W tle rozbrzmiewała muzyka, którą włączył Daniel następnie nalewając każdemu wino do szkła znajdującego się obok jego talerza. Potrawy były mieszanką polsko-norweskiej kuchni. Widziałam że mama Daniela była zachwycona, jednak rodzeństwo potrzebowało czasu aby się przełamać i choć spróbować niektórych potraw. Czułam się naprawdę swobodnie w ich towarzystwie, jednak były momenty kiedy zastanawiałam się czy nie powstrzymać się przed wypowiedzeniem wytworzonej przeze mnie myśli. Bowiem Norwegowie biorą wszystkie uwagi bardzo do sobie i coś do dla mojej nacji jest jak najbardziej na miejscu tam jest spostrzegane jako obelga. Mimo to wieczór spędziliśmy w bardzo miłej atmosferze. Ida opowiadała nam jak ze swoim ukochanym przemierzała azjatyckie wioski. Hakon ekscytował się coraz to lepszymi skokami, bowiem tak jak i Daniel jest skoczkiem narciarskim. Jens-Alexander opowiadał o przygodach, które przytrafiły mu się ostatnio na wypadzie z kumplami, a Trude z wielką starannością tłumaczyła mi jak nazywają się jej ukochane koty. Pokazywała zdjęcia z wystaw i z zaciśnięty gardłem z ekscytacji opowiadała o tym jak Daniel uwielbiał z nią jeździć na ów wystawy gdy był mały. W mojej głowie znowu kłębiły się myśli czy powiedzieć jej, że nie przepadam za kotami czy może lepiej siedzieć cicho. Na całe szczęście Daniel mnie wyręczył, a kobieta po chwili namysłu odpowiedziała, że to jest właśnie na świecie piękne. To że każdy jest indywidualnością, a nie szarą masą. Z norweską wrażliwością zostałam przepytana ze swojego dotychczasowego życia. Pytali o moje wystawy, studia i prace. Ida dociekała skąd pochodzę, jak poznałam Daniela oraz zaczęła planować wyjazd do Polski, oznajmiając że nigdy tam nie była. Odbyłyśmy dosyć długą rozmowę o odmienności kulturowej, po której goście wraz z Danielem opuścili mieszkanie. Skoczek odwiózł ich do domu. W rytm muzyki, którą podgłosiłam tanecznym krokiem zaczęłam sprzątać. Dopiero wtedy odczułam zmęczenie, jednak nie poddawałam się i mężnie walczyłam z kolejnym talerzem. Kiedy mieszkanie wyglądało dosyć względnie padłam na kanapę i zasnęłam.
Obudził mnie dźwięk działającej zmywarki. Kiedy podniosłam wzrok ujrzałam blondyna trzymającego moje nogi okryte kocem na swoich udach. Uśmiechnęłam się do niego i mocno się w niego wtuliłam. Tak bardzo tego potrzebowałam. Daniel zatopił swoją twarz w moich włosach i cmokał głowę. Wyskoczyłam spod kocyka z poduszką odbitą na policzku i skierowałam się w stronę łazienki. Wzięłam gorącą kąpiel, bowiem było mi naprawdę zimno. Zaraz po tym nawilżyłam swoją skórę balsamem o zapachu cynamonu i naolejowałam włosy, które od jakiegoś czasu przekraczały linię talii. Tak długie włosy bardzo narażone są na zniszczone końcówki, dlatego też nie zapominam o codziennej pielęgnacji. Opatulona w miękki, gruby koc wtuliłam się w Daniela cmokając go przy tym w brodę. Zażartowała z jego kilku dniowego zarostu, twierdząc że wygląda jak muszkieter. Wpadliśmy w tak głęboką rozmowę, że o godzinie 4 wstałam z kanapy aby zrobić herbatę. W zasadzie mieliśmy już niedziele, wiec z czystym sumieniem mogłam położyć się naprawdę późno. Stojąc w kuchni czułam oddech Daniela na moim karku, jednak przesunął się dalej i staną obok. Przyglądał się moim dłoniom i uważnie wszystko analizował. Kiedy na niego spojrzałam uśmiechnął się szelmowsko i przyciągnął do siebie. Cmokając moje dłonie krzywił się czując świeży sok z cytryny, od której krojenia mnie odciągnął. Swoją dłonią lekko odchylił moją głowę do tyłu, odkrywając przy tym cały obszar szyi. Zbliżył policzek do mojego, po czym musnął swoimi ustami moją skórę, która tak rozpaczliwie pragnęła jego dotyku. Każdy pocałunek był jak gorąca lawa spływająca na moje serce. W końcu wpiłam się w usta chłopaka i nieoderwanie zachłysnęłam się jego oddechem. Posadził mnie na blacie kuchennym rozsuwając moje nogi wokół swoich bioder. Zrzucił z siebie bluzę i z nagim torsem przyległ do mojego ciała. Czułam jak unoszę się z każdym jego pocałunkiem, a każdy kolejny był jeszcze bardziej łapczywy. W końcu zdjął mnie z blatu i szybkim krokiem przeniósł na łóżko. Sprawnym ruchem zsunął moje ramiączka od pidżamy i przeniósł swój ciężar na przedramiona. Dłońmi błądziłam po plecach ukochanego, czując każdy jego mięsień pod rozpaloną skórą. W chwili uniesienia czułam jak tęsknota odpływa za sprawą każdego kolejnego napotkania naszych ciał.
Obudziłam się pierwsza. Chwilę jeszcze pozostając obok ukochanego, dokładnie analizowałam każdy skrawek jego twarzy. Wklęsłe poliki, zarysowaną żuchwę oraz długie rzęsy. Pełna energii przemierzałam korytarz mieszkania idąc w kierunku kuchni. Kiedy się tam znalazłam zobaczyłam porozrzucane po blacie cytryny. Widok ten mimowolnie wywołał na mojej twarzy uśmiech. Nieśpiesznie zabrałam się za ich sprzątanie oraz przygotowywanie śniadania. Włączyłam muzykę i starannie łączyłam ze sobą składniki. W mojej łowie zrodził się plan na naleśniki. W pewnym momencie kręcąc się z miską w dłoni, zauważyłam Daniela opierającego się o framugę i uśmiechającego się w moim kierunku. Zawstydziłam się nieco i odłożyłam miskę. Podeszłam do chłopaka i cmoknęłam go stając na palcach. Ten obiął mnie i nie chciał puścić. Powiedział, że bardzo tęskni i potrzebuje długich uścisków. Po tych czułościach zjedliśmy śniadanie, które popiliśmy kawą. Potańczyliśmy chwilę i powygłupialiśmy się. Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu skandynawskiego kina i na czułościach. Niedługo przed godziną 18. Daniel oznajmił mi z bólem rysującym się na jego twarzy, że musi jechać do rodzinnego domu, ponieważ jego mama urządza rodzinny obiad. Pożegnanie trwało dłuższą chwilę, jednak udało nam się umówić się na pojutrze. Po wyjściu chłopaka położyłam laptopa na kolanach i zrobiłam wieczorny research w mediach. Sprawdziłam też oferty wynajęcia niedużego pomieszczenia w okolicach Oslo na swoje studio. Napisałam do osób, które potencjalnie wybrałam na gości imprezy urodzinowej Daniela. W międzyczasie organizowania nadchodzącego wydarzenia, zasnęłam.
16 komentarze
Jestem!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle śliczny. Cieszę się, że w przerwie między kolejną lekturą tych niewdzięcznych stosów notatek, mogłam tutaj wpaść ^^
Bardzo mi się podoba nadal to, jak opisujesz ich relacje. Naprawdę niesamowicie to się czyta.
Weny, buziaki :**
PS. Zapraszam po dłuższej przerwie na nowość :)
UsuńRelacje naszych głównych bohaterów to cud, miód i orzeszki. Zwłaszcza po kilkunastu dniach udręki, tzn. sesji :D Chyba się powtórzę, ale ja to bym chętnie sobie takie idealnego chłopaka przygarnęła. W ogóle taką piękną relację, jaką ma ta dwójka. Spotkanie z rodziną ukochanego to zawsze stres, ale myślę, że wypadło na przysłowiową szóstkę.
OdpowiedzUsuńŚciskam i zapraszam po nieco dłuższej przerwie na nowy epizod: http://nielotni.blogspot.com/2017/07/10.html <3
Jak najbardziej również z chęcią przygarnę takiego Daniela! I z chęcią uciekam do Ciebie(nareszcie)!
UsuńZapraszam na nowość: http://nielotni.blogspot.com/2017/07/11.html <3
UsuńBoże, kochana!!! Jak mi jest wstyd!!! :( raz nie dałaś znać o rozdziale i już go nie zauważyłam... najmocniej przepraszam, to przez nawał wszystkiego :(
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny! Związek naszej parki przechodzi chyba po mału w nowy etap 😊😊 mam nadzieję, że naprawdę polubiły się z mamą Daniela, ona wygląda na bardzo miłą kobietkę. Uśmiechałam się czytając o tych kotkach (zwłaszcza, że ostatnio urodziła mi się cudowna czwórka kociaków 😎😎). Szkoda, że młodym nie jest dane spędzać tyle czasu, ile chcą. Ale myślę, że po jakimś czasie wolne w pracy będzie mniejszym problemem 😊 chociaż może to i lepiej? Dzięki temu na pewno się sobą nie znudzą 😊
Czekam na następny!!😚😚
Z góry przepraszam, że nie dałam znać o rozdziale. Byłam przekonana że to zrobiłam, bowiem nigdy nie zapominam o Twojej osobie. Kotki i Trude to odwieczna nierozłączna symbioza:D
UsuńPs. Również czekam na następny u Ciebie. Nawet ostatnio miałam pisać czy na pewno nie zakończyłaś swojej twórczości. Ale potem pomyślałam że ten letni okres sprzyja internetowej abstynencji, co jest jak najbardziej zrozumiałe. W każdym razie mam nadzieję, że nas nie porzucasz i niecierpliwie czekam na kolejną część! Pozdrawiam i dziękuję!
Na pewno nie porzucam! Mam zamiar niedługo wreszcie znowu ruszyć 😊
UsuńPo dłuugiej przerwie zapraszam na nowy rozdział Team Poland :))
OdpowiedzUsuńJakby co, jest i kolejna nowość :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWyjątkowo w środę, zapraszam na osiemnastkę :**
OdpowiedzUsuńhttp://someday-again.blogspot.com/2017/08/18.html
Wracam i zapraszam :**
Usuńhttps://someday-again.blogspot.com/2017/08/19.html
PS. I czekam cały czas na coś nowego u ciebie ^^
Czas na pożegnanie... nie tylko z bohaterami :)
OdpowiedzUsuńhttp://someday-again.blogspot.com/2017/09/sowem-zakonczenia-pozegnanie.html
Halo halo, co się u Ciebie dzieje ?? :) Planujesz reaktywować bloga (na co liczę), czy go porzucasz (na co nie liczę)???
OdpowiedzUsuńMi po ładnych kilku miesiącach udało wygrzebać trochę czasu by wyskrobać nowy post, także zapraszam :)
Hej. BARDZO, BARDZO przepraszam za nieobecność. Studia... Planuję powrócić już niebawem. Czekają mnie jakieś ogromne przeprosiny, ale naprawdę tego nie planowałam. Myślę że już za 2 tygodnie pojawi się coś nowego. Miło mi widzieć, że ktoś nadal chce czytać moje wymysły. Także bardzo dziękuję i obiecuję że niedługo wrócę! <3
Usuń