14. Tam gdzie niebo spada ponad zmierzch.
15:29Z telefonem przytwierdzonym do szyi, który podpierałam ramieniem przemierzałam salon szybkim krokiem. Zdenerwowana brakiem czasu, z powodu wylotu do Holandiii, szukałam teczki z informacją na temat poszczególnych prac. Każda z nich miała krótki opis, głownie na potrzeby późniejszej archiwizacji dzieł. Daniel zdenerwowany na mnie nadal spokojnym ale poirytowanym głosem kazał mi się uspokoić. Z natury jestem panikarą, pomimo tego iż mam w sobie luz "artysty" to jednak lubię mieć porządek w życiu. Kiedy coś zgubię czy mam się spóźnić bardzo się stresuję i szybko niecierpliwię. Dlatego też tak ciężko było mi przywyknąć do nagminnego spóźnialstwa w Norwegii. Rozłączyłam się i zła na siebie, z twarzą w odcieniu ciemnego burgundu zakładałam buty. Ubrana w to , zarzucając płaszcz na ramiona, złapałam kopertę z biletami w zęby i wyszłam z mieszkania. Przed drzwiami czekał na mnie Daniel. Niebo pokryte było chmurami, z których co jakiś czas pokrapywał deszcz. Przywitałam chłopaka buziakiem, a ten pomógł mi spakować torby do bagażnika. W trakcie jazdy na lotnisko tłumaczył mi, że zaraz po przyjeździe na miejsce pójdziemy do drukarni i powielimy zagubione materiały, dzięki zapisanym projektom. Trochę mnie tym uspokoił , jednak mój naburmuszony humor pozostał. Na parkingu lotniska byliśmy godzinę przed odlotem. Daniel opłacił kilkudniowy postój samochodu w czasie kiedy ja wertowałam dokumenty w telefonie szukając "teczkowych" zapisów. Kiedy w końcu je znalazłam głośno odetchnęłam. Daniel widząc jak bardzo jestem przejęta wyjazdem, objął moją głowę ręką i cmoknął w czubek głowy. Spojrzałam na niego zrezygnowanym wzrokiem i odchyliłam wargi w manifeście mojego niezadowolenia. Daniel uśmiechnął się i mocno mnie przytulił. Czekając na samolot mój ukochany swobodnie ułożył się na moich kolanach. W międzyczasie bawiłam się jego włosami, a on rysował palcem wzory na moim kolanie i kazał odgadywać co właśnie stworzył. Uwielbiam jego infantylność i dojrzałość w tym samym czasie. Ich równowaga wprowadza w moje życie porcję humoru ale i poczucia bezpieczeństwa. Oplótł ręce wokół moich ud i odpoczywał. Na poruszony temat treningu lekko się skrzywił. Odparł, że jest wykończony i że cieszy się na te 3 dni wolnego. W dodatku spędzonego ze mną. Uśmiech wplótł mi sie na twarz. Kiziałam chłopaka po uszach, a ten wydawał z siebie jakieś dziwne ciche dźwięki. Jakby mruczenie? Po odprawie powędrowaliśmy w stronę szybującej maszyny. Gdy wznieśliśmy się ku górze czułam jak oparta o Daniela zasypiam. Ten przeglądał akurat magazyn pokładowy. Na pytanie czy się prześpi odparł, że ma problem z zasypianiem w samolocie. Podczas jego wyjaśnień, kiedy to musi łykać melatoninę, zasnęłam.
Obudził mnie ból w kręgosłupie, który spowodowany był jakże wygodnym ułożeniem ciała. Tande zbeształ mnie za brak kultury, który to przejawia się we mnie gdy tylko coś do mnie mówi. Nie za bardzo rozumiałam o czym do mnie mówi. Mój mózg był jeszcze w sferze przyjemnego snu. Po krótkim namyśle skojarzyłam fakt zaśnięcia podczas monologu chłopaka. Przytuliłam się do jego ręki i cmoknęłam w ramię w ramach przeprosin. Chłopak zaczął się śmiać tym swoim trollowatym śmiechem 6 latki i pokazał mi zdjęcia, które zrobił podczas snu. Zarzuciłam mu, że to nienormalne w jego wieku, jednak ten śmiał się wniebogłosy i nie dawał za wygraną. Kiedy kazałam mu usunąć kompromitujące zdjęcia, oznajmił mi że jestem piękna kiedy śpię i że nie ma zamiaru tego zrobić. Mam wrażenie, że jego aparycja i urok osobisty, przysłaniają mi czasem jego bezczelność. Ale mnie ta jego nieprzyzwoitość tak bardzo kręci. Zbliżał się koniec lotu. Zapieliśmy pasy i złapałam chłopaka za rękę. Nie ze strachu, bo powietrzu czułam się naprawdę dobrze. Chciałam się nacieszyć jego obecnością. To prawdopodobnie nasza ostatnia podróż przed rozpoczęciem sezonu.
Amsterdam był piękny, a pogoda bajeczna. Delikatny wiatr i ostatnie promienie słońca oblewały nasze sylwetki smugą pomarańczu. Do hotelu dojechaliśmy komunikacją miejską. Budynek, przed którego gmachem się znaleźliśmy, był niesamowicie piękny. Szpiczasty dach, prosta zabudowa, stonowane kolory, a obok most łączący ze sobą dwie sąsiednie ulice. Po załatwieniu wszelkich organizacyjnych spraw, pokierowano nas do pokoju. Pomieszczenie było nieduże. Z wysokim sufitem i dużymi oknami. Na ostatnim piętrze, bo o takie poprosiłam przy rezerwacji pokoju. Ze względu na moją miłość do pięknych widoków oraz panoramicznych zdjęć, które najlepiej wychodzą z wysokości. Po rzuceniu się na łóżko, od razu złapałam za telefon i wykręciłam numer do kolekcjonerki. Poinformowałam ją o moim przybyciu, po czym umówiłyśmy się na kolację wieczorem. Było po 18. Daniel leżał oparty na łóżku i przeglądał coś w telefonie. Oznajmiłam mu, że idę się wykąpać. Wyjęłam potrzebne rzeczy z walizki i zdejmując buty zmierzałam do łazienki. Kiedy do niej weszłam nie mogłam wyjść z zachwytu. Piękne, bardzo przestronne pomieszczenie urządzone w odcieniach beżu i ciepłego drewna. Z duża wanną po środku. Pośpiesznie układając rzeczy, które spoczywały w moich dłoniach odwróciłam się w celu zamknięcia drzwi. Ujrzałam opierającego się o framugę Daniela, który swoim nonszalanckim stylem bycia zapytał czy ma się już rozbierać. Najpierw się zaśmiałam, a potem z bezradności upomniałam chłopaka, że skoro tak chętnie chodziłby nago, to po co w ogóle się ubiera. Popatrzył na mnie w ciszy po czym zaczął rozpinać bluzę. Nie skojarzyłam tego czynu z faktem, że za chwile się rozbierze. Zrozumiałam to dopiero kiedy chłopak został w samych spodniach i właśnie sięgał aby je rozpiąć.
-"Ja żartowałam" krzyknęłam i zasłoniłam oczy dłonią.
Daniel nie mógł opanować śmiechu, odgarnął moją dłoń z oczu i namiętnie pocałował, zdejmując mi zwinnie bluzkę wraz ramiączkami biustonosza. Przejechał palcami szyję i zbierając należące do niego części garderoby wyszedł z łazienki, zamykając za sobą drzwi. Znowu doprowadził mnie do stanu, kiedy stałam jak wryta, chcąc go mieć na własność, pożądać, dotykać, całować. A co mi pozostało? Samotna kąpiel w wielkiej wannie. Na szczęście miała opcję masażu, więc mogłam się odprężyć. Przez cały czas myślałam o Tande. O tym w jaki stan mnie wprowadza i jak buzuje we mnie krew kiedy stoi obok. Zza drzwi usłyszałam nie głośny dźwięk muzyki. Po przetarciu włosów ręcznikiem, zawinięta w niego wyszłam z łazienki. Daniel gwizdnął na mój widok. Co w zasadzie przewidziałam, więc w odzewie rzuciłam go poduszką. Podczas mojego wybierania stroju chłopak mi się odgrażał, jednak nie brałam tego na poważnie. W końcu rzucił się na mnie i łapiąc mnie za brzuch od tyłu, sprawił że leżałam na łóżku. Pisnęłam i uderzyłam chłopaka w tors. Kazałam mu się uspokoić, a ten dumny z siebie, cieszył się, że odkrył większy kawałek mojego uda. Ubrana w to, zrobiłam sobie staranny makijaż i ułożyłam włosy. Zaraz po tym lekko podnosząc głos, oznajmiłam chłopakowi, że może już skorzystać z toalety. Po upływie niecałych 40 minut byliśmy gotowi. Daniel w koszuli, czarnych spodniach i eleganckich butach wyglądał wybornie. Kiedy wychodziliśmy z apartamentu cmoknął mnie w kark i powiedział, że pięknie wyglądam. Podziękowałam oraz odwzajemniłam komplement. Który był naprawdę szczery, bowiem Daniel wyglądał niesamowicie. Pierwszy raz było mi dane oglądać go w tak oficjalnej wersji. I muszę przyznać, że jestem zakochana. Przeszła mi przez głowę myśl, że muszę podziękować mamie która powiedziała mi abyśmy wrazie czegoś spakowali eleganckie ubrania "bo nigdy nie wiadomo". Wprawdzie byłam niechętna i stwierdziłam, że na pewno nie będzie okazji aby się stroić, to jednak kolejny raz mama miała rację.
Kobieta czekała na nas przed restauracją. Piękne, drewniane wnętrze stylizowane na czasy późnego baroku przyciągało odwiedzających swoją wieloformatowością. Z jednej strony nowoczesny bar z neonami, z drugiej mosiężne, drewniane stoliki. Wszystko jednak było bardzo dopracowane i idealnie się ze sobą komponowało. Zasiedliśmy przy stoliku z rezerwacją i spędziliśmy czas omawiając szczegóły wernisażu, który to miał się odbyć następnego dnia. Daniel pomagał nam w tematach logistycznych, przy okazji świetnie dogadując się z właścicielką muzeum. Przed północą pożegnaliśmy się z kobietą i wróciliśmy do hotelu, bowiem nie mieliśmy już siły na dalsze działania.
11 komentarze
Ahh skoro aż tak na nią działa, to mogła mu już powiedzieć, by został w tej łazience! Kiedy mu wreszcie pozwoli na nieco więcej hehe?? Czytając cały czas się uśmiechałam, serio! Melatonina... aż mi się przypomniały te wywiady skoczków odnośnie wyjazdu do Azji hehe i czy to też nie był przypadkiem Daniel?? Właśnie, on jest jak taki typowy facet. Takie wyrośnięte dziecko, które trzeba cały czas pilnować. Ale to mu daje tutaj tyle uroku! Czekam na nowy rozdział, oby szybko!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komentarz. Z tą melatoniną to masz rację, to był Tande. Opowiadał o tym pytany o to jak znosi zmiany czasowe i podróż samolotem. Już zabieram się za kolejny. Buziaki!
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział V Team Norge 😊😊
OdpowiedzUsuńZ racji, że poprzedni rozdział był krótki, zapraszam już na dwudziestkę Team Poland 😊😊😊
OdpowiedzUsuńJestem!
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba, naprawdę przyjemnie mi się go czytało.
Zresztą, w ogóle wszystko u ciebie jest takie... przyjemne, urocze na swój sposób :) Daniel szczególnie. Dla mnie to on chyba zawsze będzie takim wyrośniętym dzieciakiem, którego nie sposób nie lubić :)
Czekam na kolejne, buziaki :**
PS. I zapraszam do siebie na mały jubileusz, czyli na dziesiątkę :)
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Z chęcią uciekam do Ciebie. Miłego wieczoru!
UsuńTakie przyjemne rozdziały mogłabym zdecydowanie czytać częściej! Daniel jest absolutnie uroczy, we wszystkim co robi.
OdpowiedzUsuńDziękuję za podrzucenie linku na tumblrze, dołożę wszelkich starań by być od tej pory na bieżąco!
PS. Mogłabyś mnie informować o nowościach? ♥
Bardzo dziękuję, cieszę się że przyjemnie Ci się czytało. Oczywiście nie będzie problemu z informowaniem. MAm nadzieję, że uda mi się zatrzymać Cię na dłużej!
UsuńZapraszam do Daniela na rozdział VI 😊😊
OdpowiedzUsuń... i na rozdział XXI Polska 😊 a kiedy tu można się spodziewać? 😊
UsuńDziś lub jutro kochana. Niestety czas ze mną wygrywa ostatnio. Już lecę do Ciebie.
Usuń